mar 03 2004

ekskluzywny supermarket ze sztuka


Komentarze: 0

czyli cos w sam raz dla Ediny, ktora chcialaby kupic troche sztuki ;)

chociaz tak naprawde to skrzyzowanie supermarketu z lotniskiem i galeria. czyli Muzea Watykanskie.
juz jakis czas temu wymyslilismy, ze skoro w kazda ostatnia niedziele miesiaca do wiekszosci galerii jest wstep wolny, to pojdziemy sobie obejrzec freski Michala Aniola i Raffaela, a przy okazji zaoszczedzimy kupe kasy - bilet kosztuje 13 euro, a mielismy isc w 6 osob (nasza piatka plus Natalia), czyli w sumie zaoszczedzilibysmy 78 euro, ktore potem moznaby z czystym sumieniem przepic ;)
tyle, ze to wszystko nie jest takie latwe, bo oczywiscie nie my jedyni wiemy, ze w niedziele jest wstep wolny, wiec trzeba sie liczyc z tym, ze trzeba wstac rano i bladym switem (albo jeszcze lepiej przed switem) i pojechac do Watykanu, coby zajac miejsce w kolejce. O dziwo wstawanie wyszlo nam calkiem ok*, ale z tym wychodzeniem to juz bylo gorzej, bo na dworzu byla koszmarna burza, a my wiedzielismy, ze trzeba bedzie postac w kolejce. Oczywiscie pod golym niebiem. No i tak sie wahalismy, czy jechac, czy nie. Natalia zadzwonila i sie wycofala z projektu, tlumaczac sie tym, ze ona jest normalna osoba i nie bedzie sie bawila w tak chore zabawy ;) my sie wahalismy, kombinowalismy, ale troszke sie przejasnilo i w koncu zdecydowalismy, ze jedziemy. Jak tylko wyszlismy z domu zaczal padac snieg :))) oczywiscie dla przedstawiciela ludzi polnocy to byl ledwie zauwazalny sniezek, ale dla cieplolubnych Wlochow i zasymilowanego Anglika to byla prawdziwa burza sniegowa. ehhh wyznacznikiem tego, jak bardzo jest zimno i nieladnie bylo to, ze platki sniegu lezaly na ziemi przez 5 sekund, a nie topnialy natychmiast. no po prostu syberia :))) mimo wszystko pojechalismy (chociaz po drodze jeden autobus sie spalil - to pewnie przez te nieludzkie warunki pogodowe) majac nadzieje, ze w Watykanie zawsze swieci slonce i slychac anielskie choraly (tu miejsce na animacje w stylu Monty Pythona).
niestety nie bylo ani chorow ani slonca. Za to byla gigantyczna kolejka (ok 1,5 km) i niefajowa pogoda. W zwiazku z czym porzucilismy mysl o zwiedzaniu muzeum i poszlismy do bazyliki. tam sie pokrecilismy troszku, obejrzelismy caly kosciol, obejrzelismy podziemia z papieskimi grobowcami (groby krolewskie na Wawelu sa ciekawsze), nie pojechalismy, ani nie poszlismy na kopule, bo 1. to mial byc dzien bez placenia za zwedzanie, 2. przy takiej pogodzie nie ma sensu pchac sie na dach, skoro pada deszcz, snieg i wala pioruny.
jak wyszlismy z kosciola okazalo sie, ze pogoda poprawila sie o tyle, ze mozna sprobowac stanac w kolejce. no i stanelismy. Zajelo nam to tylko 1,5 godziny, co ponoc jest niezlym wynikiem. po drodze zaliczylismy 4 pory roku, po padal deszcz, padal snieg, wial wiatr i swiecilo slonce (a wszystko prawie rownoczesnie).
w koncu dostalismy sie do srodka, gdzie sprawdzono nasze torby i nas samych o niebo dokladniej niz na lotnisku (ciekawe czy tam tez robia kontrole osobista) i wpuszczono do krainy sztuki wysokiej.
to mile, ze chociaz jeden raz trafilem do tak bogatego muzeum, ktorego zbiory nie pochodza z kradziezy (w przeciwienstwie do np. British Museum, czy Muzeum Pergamonskiego). freski sa obledne, tak samo zbiory rzezby antycznej, czy pinakoteka
generalnie jedno OCH i jedno ACH i wogole to pisze kleczac, bo freski Michala Aniola sa powalajace - chociaz Alessandro narzekal, ze on myslal, ze to wszystko bedzie wieksze. ja tam nie narzekalem
jedno co mi sie nie podobalo, to KOSZMARNIE GIGANTYCZNY tlok i ogolna atmosfera wyprzedazy w Galerii Centrum, bo co 5 metrow byl ustawiony kramik z pamiatkami i roznymi gadzetami (moj faworyt to poswiecony magnes na drzwi od lodowki) ;)
generalnie to chetnie bym sie tam wybral jeszcze raz, ale najpierw musze zapomniec jak bardzo mnei ten tlum irytowal


_________________
* chociaz to ok to sprawa bardzo wzgledna. Wayne i ja wstalismy jeszcze pijani po poprzednim wieczorze, co od razu mi przypomnialo zeszloroczne imieniny zorganizowane przez Monte i Borotke, po ktorych nastepnego dnia pojechalem z Matrix na zwiedzanie Czestochowy. Nie to zebym pojechal skacowany. ja pojechalem nadal pijany. taki klasyczny polski pielgrzym :)))

kubissimo : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz