Farewell Miss Iza
Komentarze: 1
Pożegnanie na peronie było krótkie, ale smutne :/
Do tej pory nie do końca byłem w stanie wytłumaczyć sobie, że to pięciomiesięczna przerwa w całym moim dotychczasowym życiu i czułem się jak Babs z <I>Uciekajacych kurczaków</I> - każde wyjście poza teren kurnika to wycieczka, nawet jeżeli ma się iść pod topór.
Dopiero na peronie zacząłem powoli rozumieć o co chodzi i wcale mi się to nie spodobało.
Bo wycieczka, to wycieczka, ale czemu na tak długo????
Chyba robię się jakiś taki dziwnie sentymentalno-patriotyczny, bo jadąc pociągiem coraz bardziej się nakręcałem, że nieprędko zobaczę taki tradycyjny polski krajobraz na wierzby, szopę i dwie krowy :/ ehhh
Dopiero po przejechaniu granicy, gdzie jakiś Stefen się przypieprzył do mojego paszportu, pozbierałem się w sobie i zrobiło mi się lepiej. Będzie co będzie.
Nie będę filozował ;)
Dodaj komentarz