lut 09 2004

Red tapes


Komentarze: 2

Czyli biurokracja. Koszmar. Jezeli pamietacie „12 prac Asterixa“, to jednym z zadan bylo zalatwienie jakiegos papierka w rzymskim urzedzie. I to co sie tam dzialo, to wcale nie bylo przerysowane. To byla wersja soft :/

Dzis probowalem zdobyc zezwolenie na staly pobyt, bez ktorego nie moge tu zostac (naiwniak pomyslalby, ze przeciez wiza wystarczy, ale musialby byc bardzo bardzo naiwny). Miejsce, gdzie sie zdobywa taki papierek nazywa sie Questura i to jest jeden wielki Sajgon. A ja w tym tlumie imigrantow, ktorzy tam siedza z calymi rodzinami i narzekaja, nikt nic nie wie i ogolny chaos, czulem sie jak prawdziwa Miss Saigon. Brakowalo tylko helikopterow, ktore wywiozlyby w dal nielicznych urzednikow, ktorzy sie zajmuja takimi sprawami :///

Jak juz sie w koncu dopchalem do tego misia z okienka, to okazalo sie, ze nie mam jednego dokumentu. I to nie dlatego, ze zapomnialem, tylko dlatego, ze w instrukcjach nic na ten temat nie bylo :/// Jutro uderzam po raz drugi. Decydujace starcie.

kubissimo : :
kubu
18 lutego 2004, 22:10
trauma na cale zycie ;)
majowa
17 lutego 2004, 23:54
widzę, że Cień Takeuchi nie opuszcza Cię nawet w Rzymie ;P

Dodaj komentarz