Archiwum marzec 2004, strona 4


mar 03 2004 do metra zejdz, tam calkiem inne rzadza prawa...
Komentarze: 0

wczoraj metro stanelo definitywnie a ja z uniwersytetu musialem wracac autobusem. w korku.
zajelo mi to tylko 3 godziny :/
mam uzasadnione podejrzenia, ze szybciej byloby na piechote
ehhh

kubissimo : :
mar 03 2004 do kina czy na film?
Komentarze: 0

nie wiem czy o tym pisalem (ot uroki pisania w wordzie czy innym notesie bez mozliwosci zerkania na wczesniejsze teksty), ale rozwala mnie tutejszy system puszczania filmow w kinie.
najpierw jest problem z godzina, bo w gazetach podajac godzine seansow pisza, ze to jest godzina rozpoczecia reklam, wiec film wlasciwy zacznie sie pozniej. natomiast film zaczyna sie wlasnie o tej godzinie, bo kina reklamy puszczaja 5-10 minut wczesniej :/ tyle, ze nie wszystkie, wiec tak naprawde wszystko jest jedna wielka ruletka. zwlaszcza dla kogos, kto jak ja lubi docierac do kina w ostatniej chwili :/
potem jest jeszcze zabawniej, bo w polowie filmu robia ogolna przerwe na siku i kolejne zakupy w barku, co niestety psuje atmosfere filmu :/ raz zapomnieli o przerwie i zrobili ja dopiero 5 minut przed koncem seansu. yabba :/
pozytywem jest to, ze wlasciwie w kazdej sali jest wejscie do lazienki i nie trzeba jak np. w Relaksie biec do podziemi zeby zrobic siku.
przynajmniej jedna rzecz im wyszla :)

kubissimo : :
mar 03 2004 ekskluzywny supermarket ze sztuka
Komentarze: 0

czyli cos w sam raz dla Ediny, ktora chcialaby kupic troche sztuki ;)

chociaz tak naprawde to skrzyzowanie supermarketu z lotniskiem i galeria. czyli Muzea Watykanskie.
juz jakis czas temu wymyslilismy, ze skoro w kazda ostatnia niedziele miesiaca do wiekszosci galerii jest wstep wolny, to pojdziemy sobie obejrzec freski Michala Aniola i Raffaela, a przy okazji zaoszczedzimy kupe kasy - bilet kosztuje 13 euro, a mielismy isc w 6 osob (nasza piatka plus Natalia), czyli w sumie zaoszczedzilibysmy 78 euro, ktore potem moznaby z czystym sumieniem przepic ;)
tyle, ze to wszystko nie jest takie latwe, bo oczywiscie nie my jedyni wiemy, ze w niedziele jest wstep wolny, wiec trzeba sie liczyc z tym, ze trzeba wstac rano i bladym switem (albo jeszcze lepiej przed switem) i pojechac do Watykanu, coby zajac miejsce w kolejce. O dziwo wstawanie wyszlo nam calkiem ok*, ale z tym wychodzeniem to juz bylo gorzej, bo na dworzu byla koszmarna burza, a my wiedzielismy, ze trzeba bedzie postac w kolejce. Oczywiscie pod golym niebiem. No i tak sie wahalismy, czy jechac, czy nie. Natalia zadzwonila i sie wycofala z projektu, tlumaczac sie tym, ze ona jest normalna osoba i nie bedzie sie bawila w tak chore zabawy ;) my sie wahalismy, kombinowalismy, ale troszke sie przejasnilo i w koncu zdecydowalismy, ze jedziemy. Jak tylko wyszlismy z domu zaczal padac snieg :))) oczywiscie dla przedstawiciela ludzi polnocy to byl ledwie zauwazalny sniezek, ale dla cieplolubnych Wlochow i zasymilowanego Anglika to byla prawdziwa burza sniegowa. ehhh wyznacznikiem tego, jak bardzo jest zimno i nieladnie bylo to, ze platki sniegu lezaly na ziemi przez 5 sekund, a nie topnialy natychmiast. no po prostu syberia :))) mimo wszystko pojechalismy (chociaz po drodze jeden autobus sie spalil - to pewnie przez te nieludzkie warunki pogodowe) majac nadzieje, ze w Watykanie zawsze swieci slonce i slychac anielskie choraly (tu miejsce na animacje w stylu Monty Pythona).
niestety nie bylo ani chorow ani slonca. Za to byla gigantyczna kolejka (ok 1,5 km) i niefajowa pogoda. W zwiazku z czym porzucilismy mysl o zwiedzaniu muzeum i poszlismy do bazyliki. tam sie pokrecilismy troszku, obejrzelismy caly kosciol, obejrzelismy podziemia z papieskimi grobowcami (groby krolewskie na Wawelu sa ciekawsze), nie pojechalismy, ani nie poszlismy na kopule, bo 1. to mial byc dzien bez placenia za zwedzanie, 2. przy takiej pogodzie nie ma sensu pchac sie na dach, skoro pada deszcz, snieg i wala pioruny.
jak wyszlismy z kosciola okazalo sie, ze pogoda poprawila sie o tyle, ze mozna sprobowac stanac w kolejce. no i stanelismy. Zajelo nam to tylko 1,5 godziny, co ponoc jest niezlym wynikiem. po drodze zaliczylismy 4 pory roku, po padal deszcz, padal snieg, wial wiatr i swiecilo slonce (a wszystko prawie rownoczesnie).
w koncu dostalismy sie do srodka, gdzie sprawdzono nasze torby i nas samych o niebo dokladniej niz na lotnisku (ciekawe czy tam tez robia kontrole osobista) i wpuszczono do krainy sztuki wysokiej.
to mile, ze chociaz jeden raz trafilem do tak bogatego muzeum, ktorego zbiory nie pochodza z kradziezy (w przeciwienstwie do np. British Museum, czy Muzeum Pergamonskiego). freski sa obledne, tak samo zbiory rzezby antycznej, czy pinakoteka
generalnie jedno OCH i jedno ACH i wogole to pisze kleczac, bo freski Michala Aniola sa powalajace - chociaz Alessandro narzekal, ze on myslal, ze to wszystko bedzie wieksze. ja tam nie narzekalem
jedno co mi sie nie podobalo, to KOSZMARNIE GIGANTYCZNY tlok i ogolna atmosfera wyprzedazy w Galerii Centrum, bo co 5 metrow byl ustawiony kramik z pamiatkami i roznymi gadzetami (moj faworyt to poswiecony magnes na drzwi od lodowki) ;)
generalnie to chetnie bym sie tam wybral jeszcze raz, ale najpierw musze zapomniec jak bardzo mnei ten tlum irytowal


_________________
* chociaz to ok to sprawa bardzo wzgledna. Wayne i ja wstalismy jeszcze pijani po poprzednim wieczorze, co od razu mi przypomnialo zeszloroczne imieniny zorganizowane przez Monte i Borotke, po ktorych nastepnego dnia pojechalem z Matrix na zwiedzanie Czestochowy. Nie to zebym pojechal skacowany. ja pojechalem nadal pijany. taki klasyczny polski pielgrzym :)))

kubissimo : :
mar 03 2004 Coppa Pilloscia 2004
Komentarze: 2

lepiej, zebym nie tlumaczyl tytulu. nie tylko dlatego, ze tego bloga czytaja kobiety i dzieci, ale dlatego, ze jakbym przetlumaczyl, to caly czar by prysl ;)
w kazdym razie jest to nagroda, ktora wymyslilismy w sobote, kiedy to caly wieczor gralismy w rozne roznosci typu bierki (ktore tu nazywaja sie Mikado, albo Szanghaj), albo domino (ktore tu sie nazywa domino). No i co by uhonorowac zwyciezce (w magiczny sposob ciagle wygrywal Fabio) wymyslilismy owze puchar. Zeby troche podpowiedziec co moze znaczyc pilloscia powiem tylko, ze puchar zdobia figurki bohaterow filmu SINDBAD, LEGENDA SIEDMIU MORZ, ktore codziennie praktykuja nowa pozycje. Najpierw mielismy tylko dwoch panow, ktorym kazalismy eksperymentowac z wlasna seksualnoscia, ale ostatnio w paczce z brioszkami znalezlismy im kolezanke, wiec od razu pojawily sie nowe mozliwosci, a i wszystko jest bardziej "po bozemu" ;)
niewazne
ja pucharu nie zdobylem, co nie jest zadna nowoscia. nie mam szczescia w zadnej grze, wiec licze na nowe wielkie szczescie w milosci :)
licze do trzech. raz... dwa... dwa i pol....
;)

kubissimo : :
mar 02 2004 aha
Komentarze: 3

to jak z ta Ania D.?

czy znalazl sie chociaz jeden samarytanin??? czy nagle dostane 15 egzemplarzy tej samej plyty, czy poslucham dopiero jak wroce (i jezeli wroce) ?

kubissimo : :