Archiwum luty 2004, strona 2


lut 21 2004 Caravaggio reloaded
Komentarze: 1

 bylem na ciekawej wystawie. Nazwanej zreszta wystawa niemozliwa i slusznie, bo zgromadzenie tego materialu graniczy z cudem – wystawa prezentowala wszystkie obrazy (i freski) Caravaggia, ktore w rzeczywistosci sa porozrzucane po calej Europie. Dlatego na wystawie zaprezentowano cyfrowe fotografie rzeczywistej wielkosci. Calkiem sprytne, bo dzisiejsza technika pozwala zrobic IDEALNE kopie tych obrazow – widac kazde pociagniecie pedzla, kazde pekniecie farby na plotnie. Gdyby je wrzucic w zabytkowe ramy, to laik (np. taki kubu) nawet by nie zauwazyl roznicy.

Generalnie pomysl mi sie spodobal, bo po co organizowac jakies wielkie i kosztowne wystawy typu IMPRESJONISCI i potem drzec, zeby nikt obrazow nie ukradl, ani na nie nie nasmarkal, skoro mozna zrobic kopie idealne.

Trzeba sprzedac ten patent Muzeum narodowemu :)

kubissimo : :
lut 21 2004 aha
Komentarze: 5

 Bylbym zapomnial. Bo ja nie tylko tu kompleksowo pieknieje i sie opalam, ale rowniez chudne. Zgodnie z zalozeniami :)

Tzn nie wiem, czy wczesniejsze zalozenia uwzglednialy az takie tempo, bo idzie mi naprawde niezle :)

chociaz sa pewne problemy – pomimo paska co 3 minuty musze podciagac spodnie, bo mi spadaja. Trzeba bedzie pojsc na zakupy*, albo cus…. :)

Jak nic zostane miss anoreksji 2004 :)))

______________________________________

* u nas (a raczej u Was) pewnie tego nie ma na miescie, bo i po co? zyjemy w trzecim swiecie mody, ale jakby ktos przegladal powabne magazyny to polecam kampanie reklamowa ARMANI JEANS. Bardzo bardzo bardzo MMMRRRRAUU

kubissimo : :
lut 21 2004 this is not a test
Komentarze: 2

 Dzis mialy sie zaczac zajecia i wlasciwie sie zaczely ale nie do konca.

Bo jak tylko dotarlem na wydzial, to sie okazalo, ze o 15 ma byc spotkanie dla stypendystow, ktorzy chca chodzic na kurs wloskiego. Kurs jak kurs, raczej go nie potrzebuje, bo to co najwyzej poziom srednio zaawansowany, a ja…. hehehe ;) Ale takie zajecia maja jedna wielka zalete – poznaje sie innych erasmusowcow. No to poszedlem, tracac przez to jedne zajecia, ktore sie zaczynaly o 14 i mialy trwac dwie godziny. Na miejscu okazalo sie, ze spokojnie moglem isc na tamte zajecia bo nasze spotkanie przeniesiono na 16, czyli nie tylko stracilem zajecia o 14, ale i te o 16 :/// No ale juz zostalem i poczekalem. A bonus byl taki, ze poznalem Costanze, sliczne&urocze dziewcze z Argentyny. No i grupe innych ludkow, m.in. Enrique, najprzystojniejszego na swiecie Hiszpana :)

Spotkanie polegalo na tym, ze dali nam do zrobienia banalny test (bylem pierwszy) i potem prowadzaca zajecia sobie z nami pogadala i sie dowiedzialem, ze wygladam jak Hiszpan. Niestety nie powiedziala, ze jestem podobny do Enrique :/ mam nadzieje, ze to kwestia czasu i opalenizny :) no i przeszczepu wlosow :)))

kubissimo : :
lut 21 2004 San Faustino
Komentarze: 0

Nikt pewnie nie wie, ale dzien pozniej (lopatologicznie: 15 lutego) jest swieto ludzi samotnych.

Ciekawe czemu spece od marketingu nie podejmuja tego tematu?

Przeciez zyjemy w egzystencjalnych czasach ludzi samotnych…

kubissimo : :
lut 21 2004 My laughing Valentine
Komentarze: 1

O ile nie cierpie pieprzonych walentynek, o tyle tym razem bylo naprawde kapitalnie.

Zostalismy zaproszeni przez Natalie na wielkie przyjecie. Zaproszenie bylo o tyle zabawne, ze Natalia podkreslala w co drugim zdaniu, ze bedzie w domu ZUPELNIE SAMA. Niby ok, ale skoro zapraszala samych facetow, to zaraz pojawily sie rozmaite interpretacje tego ZUPELNIE SAMA :)))))

 No to pojechalismy, ale w okrojonym skladzie – Gabriele, Wayne i ja. I bylo przezabawnie. Zawiezlismy jej trzy zlote swiece – serduszka, zeby jak przystalo na zla kobiete-skorpiona mogla spalic nasze szczerozlote serca ;)))

Natalia zapowiadala, ze jest beznadziejna kucharka, ale chyba troche klamala (SKORPION!), bo przygotowala wielka sterte genialnego jedzenia i wina (a my tez nie przyszlismy z pustymi rekami). Wiec bylo nam dobrze i bardzo bardzo wesolo.

Bo Natalia nie tylko przypomina moja kolezanke z wygladu, ale i z zachowania, wiec przez pol wieczoru nawzajem nakrecalismy sie w niekonczacej sie glupawce.

Potem zlapalismy aparat i zaczelismy sobie robic zdjecia a la sycylijska rodzina. Bawilismy sie cyfrowka, wiec pewnie niedlugo wkleje nasze zdjecia :)

 A potem wracalismy do domu na piechote i widzielismy ludzi grajacych w pilke nozna. O 2:30 w nocy. Witamy we Wloszech :)

kubissimo : :